work-life balance
Oceń artykuł!
[Suma głosów: 1 Średnia ocena: 5]

Work-life balance to pojęcie, które rozgrzewa wyobraźnię przynajmniej dwóch pokoleń aktywnych na rynku pracy — pokolenia X i Y.  W przypadku pokolenia Z pisałem już o ostrzejszym podejściu work-life cut. Kiedyś usłyszałem myśl, że życie jest zrównoważenie niezrównoważone, której wspomnienie skłoniło mnie do dzisiejszej refleksji.

Work-life balance – oczekiwania

W przypadku work-life balance długo wyobrażałem sobie go, jako moment w czasie, kiedy praca, rodzina i czas dla siebie będą w idealnej równowadze. Trochę jak w filmie Jeszcze dalej niż północ, gdzie w czasie pracy sama praca zajmuje być może połowę dniówki. A jeśli musiałbym wyskoczyć na miasto i załatwić jakąś sprawę, to nie odbijałoby się to na potrzebie odrabiania tego czasu. Po prostu przewracałbym papiery trochę szybciej niż zwykle i to by wystarczyło.

 Na koniec dnia i tak wszystkie zadania byłyby odhaczone jako wykonane i punktualnie o 16.00 wychodziłbym z biura. Wychodziłbym z biura z wolną głową, że o niczym nie zapomniałem, że jutro rano będę mógł w spokoju zaplanować kolejny dzień, że nie muszę „odrabiać” zadań z poprzednich dni, ani „nadrabiać” nic na przyszłość, bo może być gorzej i lepiej być już zawczasu przygotowanym.

O 16.15 docierałbym już do domu, gdzie czekałby na mnie obiad, kawka, deser i czas dla rodziny. Przed kolacją jeszcze runda joggingu po okolicy i o 22.00 zasypiałbym w przeciągu 3 minut. W soboty miałbym czas dla siebie na żagle czy piesze spacery. Niedziele to czas rodzinnych obiadów i spotkań z przyjaciółmi. Tak oto upływałoby moje życie, gdybym odnalazł ten upragniony work-life balance.

Work-life balance – inna perspektywa

Powstaje tylko pytanie, czy kiedykolwiek dojdzie do takiego sielankowego momentu? I w zasadzie, o ile jest ok mieć taką wizję, to problematyczne może być jej zrealizowanie. Bo jaka musiałaby to być praca, że ilość maili byłaby tak mała, że każdy z nich byłby przeze mnie przeczytany? Jakie musiałyby to być zadania, że żadne z nich nie rozciągałoby się na więcej niż jeden dzień pracy? Na szybko nasuwają mi się tylko bardzo proste prace – oczywiście nie mówię, że to prace pozbawione sensu, jednak czy na dłuższą metę byłbym szczęśliwy, wykonując takie, a nie inne zadania?

Te przemyślenia prowadzą mnie do wspomnianej na początku myśli, że życie jest zrównoważone w swojej nierównowadze. Trzeba na nie spojrzeć, być może z innej, długookresowej perspektywy. Bo czy nie jest tak, że w początkowej fazie ma się dużo czasu na przyjaciół i zabawę, a później przychodzi czas na pracę i w innych obszarach panuje deficyt. Jednak mniej więcej po przekroczeniu 50. roku życia człowiek wie, czego oczekuje od życia i być może bardziej szanuje swój czas dla rodziny. W końcu czas emerytury, gdzie przy dobrym zdrowiu można poświęcić się w całości relacjom z innymi ludźmi.

Gdyby wyciągnąć „średnią matematyczną” z całego życia, to być może okazałoby się, że było ono w równowadze. W równowadze na przestrzeni całości, mimo że nie było w nim momentu, kiedy wszystkie trzy obszary były odpowiednio zbilansowane w jednym czasie.  

work-life balance

Work-life balance – co jeszcze?

Wizja czekania na emeryturę by móc poświęcić się relacjom z innymi ludźmi jest dosyć przerażająca. Wszak badania naukowe pokazują, że właśnie relacje z ludźmi są najważniejszym czynnikiem decydującym o naszym szczęściu. Czy nie ma innych sposobów, aby poświęcić im więcej czasu?

Osobiście mam szczęście pracować w Niemczech, gdzie np. urlop tacierzyński wynosi dwa miesiące. Jest to zdecydowanie więcej niż polska norma dwóch tygodni i taki kawałek czasu bez pracy pozwala spojrzeć na wiele rzeczy ze spokojniejszej, bardziej przemyślanej perspektywy oraz daje możliwość „naładowania” na jakiś czas społecznych akumulatorów.

Jeden z moich przyjaciół, bardzo zabiegany człowiek sukcesu, który nigdy nie miał czasu na spotkania, zmieniał w zeszłym roku pracę. Nasi wspólni znajomi od razu odczuli różnicę i opowiadali, że „nagle był”. Być może warto wykorzystać okres zmian na poświęcenie się relacjom z innymi.

Ostatnim światełkiem w tunelu, jakie widzę, jest pewna zmiana w społeczeństwie i permanentne bogacenie się świata. Być może za 10 czy 20 lat czymś kompletnie normalnym będzie redukcja etatu przez mężczyzn po założeniu rodziny, tak jak ma to miejsce w przypadku kobiet w Niemczech. W Niemczech w przypadku rodzin z niepełnoletnimi dziećmi aż 93,6% mężczyzn pracuje na pełny etat, a tylko 33,8% kobiet.  Dla Polski nie znalazłem tak dokładnych danych, jednak w przypadku całej populacji, bez uwzględniania dzieci, tylko 10,7% Polek (vs. 37,5% Niemek) pracuje na niepełny etat. Można założyć, że w przypadku mężczyzn ten odsetek jest wręcz minimalny.

Nadzieję rozbudzają także różne badania i projekty pilotażowe, gdzie firmy zmieniają tryb pracy na 6 godzin dziennie lub 4 dni w tygodniu przy zachowaniu początkowych pensji i są zadowolone z rezultatów. Na takie rozwiązania przyjdzie nam jednak poczekać.

Jak wygląda twoja sytuacja życiowa? Jakie możliwości są dla ciebie najbardziej realne?

Jeśli ten artykuł okazał się być dla ciebie przydatny, to będę wdzięczny za ocenę lub podzielenie się nim z innymi!